„Znajdka” Dobrosława Rurańska

Dziś mam dla Was nie lada gratkę, a mianowicie „Znajdkę” – książkę, której historia nigdy nie będzie taka sama. Każdy kto ją ogląda tworzy własny obraz na podstawie tego co widzi. Ta książka nie ma w ogóle tekstu! Nic, ani zdania. Ale mimo to opowiadać o niej można w nieskończoność.

 

 

„Znajdka” autorstwa Dobrosławy Rurańskiej z wydawnictwa Tadam to książka w twardej oprawie. Ma 36 stron i wydana jest na grubszym, kredowym, śliskim papierze, który wytrzyma wielokrotny kontakt z małymi rączkami. Książka zachwyca od okładki, aż do ostatniej strony. Nie ma w niej ani jednej strony bez ilustracji. Przepełniona jest różnymi odcieniami zieleni, fioletu, różu, oraz żółtego. I mimo wszystko, że nie ma w niej słów to dzieje się tu bardzo dużo. Akcja rozgrywa się w … hmmm może na łące, może w lesie, może w tropikach? Zobaczycie co odpowiedzą Wasze dzieci, jestem pewna że każde będzie miało inne zdanie. Mój synek stwierdził że jest to las, bo wypatrzył tu sporo grzybów. Na początku widzimy śpiącego stworka – jest to zapewne główna bohaterka – Znajdka, która już na następnej stronie wcinając malinę zerka kątem oka na małe robaczki. Na kolejnych kartach opowiadania widzimy główną bohaterkę znajdującą się nad brzegiem wody i chyba jest zasmucona… Chyba czegoś jej brak. Rozgląda się w poszukiwaniu kogoś? czegoś? Widzi pszczółki wypijające nektar, stworzenia siedzące na gałęzi zajadające przysmaki, coś co przypomina słonie z dziwnymi rogami, śpiących pod liśćmi mieszkańców lasu. Ale do nikogo nie pasuje, z nikim nie nawiązuje przyjaźni… Jednak pewnego dnia znajduje to „coś” – duże, żółte jajo. Ze zdziwieniem przegląda się w nim i od tej pory na co dzień spędzają wspólnie czas, aż pewnego dnia jajko zaczyna pękać…

 

 

To bardzo wyjątkowa pozycja, do której moje dzieci zaglądają niezwykle często. Każde z nich prześciga się w wymyślaniu swojej historii i usłyszałam o niej już wiele opowieści. Pamiętam ich pierwszą reakcję gdy otworzyli książkę i zrobili wielkie oczy ze zdziwienia gdy nie zobaczyli tekstu i ile frajdy sprawiło im tworzenie własnych  opowiadań. Polecam Wam „Znajdkę” ze względu na jej niezwykłość, oryginalność i walor jaki niesie, czyli pobudzanie fantazji i kreatywności. Ta książka jest furtką do niesamowitych przygód, a także co również ważne, a być może Wam nie znane – pomaga w nauce czytania i pisania, gdyż aby tę umiejętność nabyć dzieci muszą dany wyraz wymówić i usłyszeć. A tutaj do opowiadania jest bardzo dużo. W dobie obecnej edukacji szkolnej gdzie dzieci mają do rozwiązywania głównie testy, niestety coraz częściej mają problem z opowiadaniem. Dlatego warto zaopatrzyć się w książki obrazkowe, bez tekstu, aby pobudzić w małych czytelnikach kształtowanie wrażliwości i samodzielności twórczej. Jest tu również zawarta cała paleta emocji, które mogą być pretekstem do rozmowy z ciekawym świata malcem o samotności, przyjaźni, inności, odrzuceniu. Ta książka zdecydowanie nie ma ograniczeń wiekowych… Zachwyci dzieci i dorosłych, oraz będzie świetnym rozwiązaniem na wspólnie spędzony czas i zacieśnianie więzi.

 

Moją córkę ta lektura zainspirowała do stworzenia swojej własnej Znajdki z plasteliny 😉

 

 

Dodaj komentarz