Najpiękniejsze książki w zimowym klimacie – Wydawnictwo ZIELONA SOWA
Zima już za pasem, dzieci nie mogą doczekać się śniegu i świątecznych przygotowań więc i w naszej biblioteczce nastał klimatyczny czas. Sięgamy po książki z ubiegłych lat, w których dominuje zimowy klimat, ale także wyszykujemy nowości. Dziś chciałam napisać parę słów o najnowszych, pięknych, wartościowych książkach, które idealnie sprawdzą się na długie jesiennie i mroźne grudniowe dni. Ba! Sprawdzą się przez cały rok, gdyż są tak piękne że pora roku nie ma dla nich znaczenia. Lektury spodobają się dzieciom w wieku przedszkolnym.
*************
„ZIMA TOLI”
To już nasze czwarte spotkanie z rezolutną, ciekawą świata dziewczynką. W naszej biblioteczce goszczą tytuły o lecie, wiośnie, jesieni i niedawno do serii dołączyła ta mówiąca o zimie. Każdy tytuł można czytać osobno, gdyż są to odrębne, niezależne historie, jednak warto zebrać całą kolekcję, bo są to książki pięknie wydane, bardzo starannie zilustrowane i opowiadają o tym czego dzieci najczęściej szukają w książkach – o codziennym życiu i zwykłych sprawach.
U Toli już czuć świąteczny klimat. W salonie dziadków stoi choinka w donicy, którą później będzie można zasadzić w ogrodzie i trwa jej wspólne ubieranie. Powoli zbierają się wszyscy goście i czas zacząć wyglądać pierwszej gwiazdki. Tylko gdzie podziały się prezenty? Wypatrujcie tajemniczego schowka i cieszcie się z podarków razem z dziewczynką. Na 58 stronach znajdziecie cztery opowiadania pełne zimowego klimatu. Zobaczycie radość czterolatki na widok pierwszego śniegu w tym roku, pośmiejecie się ze wspólnych harców mamy i córki na ślizgawce i poczujecie mroźny klimat patrząc na sanki mknące drogą do przedszkola. Wybierzecie się z tytułową bohaterką po zakupy do warzywniaka i być może zainspirujecie się stworzeniem przydomowej ślizgawki? Wreszcie doczekacie marca i pierwszych, cieplejszych dni. Do wiosny zostało bowiem już niewiele czas.
Zabawne, pełne uroku opowiadania, do których będziemy powracać przez cały rok!
*************
„MEGABOMBKOWY HOTEL GWIAZDKOWY”
Tę książkę mój pięcioletni synek Staś życzy sobie czytać po kilka razy dziennie. Historia jest zabawna, ale bardzo wzruszająca i skłaniająca do refleksji. Idealna propozycja na lekturę w czasie świątecznych przygotowań, dająca wiele do myślenia i udowadniająca co jest najważniejsze podczas tych grudniowych dni. Duży format, ogrom pięknych ilustracji i uroczych postaci.
Misiek postanawia spędzić święta w ciszy, spokoju i bez tego całego „zamieszania”. Jednak niespodziewanie nawiedza go Żaba, która pomyliła drogę i zamiast do Megabombkowego Hotelu Gwiazdkowego trafiła właśnie do niedźwiadka. Załamana z pomyłki zielona bohaterka zostaje na prośbę Miśka w jego domu, bo przecież u niego mają być wspaniałe święta! Broszurka hotelowa zawiera całą masę atrakcji dla gości, a co może zaoferować Żabie jeden skromny Miś? Okazuje się że może „dać” więcej niż najdroższe ośrodki! Największą bowiem radość dają niespodzianki, a takich znajdziecie na kartach tej książki bardzo dużo. Przekonajcie się jak ta para spędzi przygotowania do Gwiazdki i co ich czeka w te świąteczne, magiczne dni.
Często w te szybkie, zabiegane, pełne konsumpcjonizmu dni zapominamy co tak naprawdę się liczy. Radość i szczęście nie dają drogie prezenty, ale druga osoba i jej obecność, uważność, czas. Doceńmy to co mamy obok siebie i tych, którzy potrzebują nas do szczęścia.
*************
„WILK, KTÓRY SIĘ ZGUBIŁ”
Kolejny, wspaniały picturebook autorstwa Rachel Bright, który zilustrował Jim Field. O dwóch innych tytułach tego duetu pisałam wcześniej. Zajrzycie, gdyż to niesamowite lektury –> KLIK.
Mały wilczek czuje się wielkim wilkiem. Chce wyć donośnie, być zły i zupełnie samodzielny. Jednak gubi się w śniegu, odłącza od stada i zostaje sam. Chłód i głód doskwierają, a nawet lodowata woda… Czy warto schować czasem dumę do kieszeni i skorzystać z pomocy? Oczywiście! Przekonajcie się kto stanie na drodze malucha i zobaczcie jak małe, drobne czyny mogą dawać wspaniałe efekty. „Dom jest tam, gdzie wszyscy chcą być razem”.
Wartościowa lektura nie tylko dla najmłodszych „uparciuchów” ale również dla wielu dorosłych, którzy często nie dają sobie pomóc. Sama należę do grona tych osób które wszystko, zawsze chciały zrobić same i nie potrafiły wyrazić tego że potrzebują pomocy. Z czasem nauczyłam się sięgać po te drobne gesty od innych, ale wcale nie przychodziło mi to łatwo. Podobnie jest z dziećmi. Wiele maluchów i przedszkolaków nie potrafi wyrażać takich potrzeb, przez co mogą zamykać się w sobie lub się frustrować. Ta w mroźnym klimacie opowieść niesie pełną ciepła przestrogę, że czasami warto dać sobie pomóc. Może stać się pretekstem do wielu rozmów i bardzo ułatwić komunikowanie.