„Pieniek otwiera muzeum” Åshild Kanstad Johnsen
Dziś kilka słów o książce którą poznaliśmy przez przypadek i to zupełnie niedawno, bo dwa tygodnie temu. Zaglądając na stronę internetową edukacji w Muzeum Łazienek Królewskich – mojego ukochanego miejsca do spacerowania o każdej porze roku i podczas każdej pogody, ujrzałam zapisy na warsztaty z norweską pisarką i ilustratorką Åshild Kanstad Johnsen. Postanowiłam od razu zapisać naszą pięcioosobową rodzinkę na to wydarzenie. Spotkanie miało dotyczyć książki, której autorką i ilustratorką jest zaproszona ów postać. Oczywiście szybciutko zakupiłam książkę, w której zaczytywaliśmy się wielokrotnie, bo jest prześmieszna i skłaniająca do refleksji.
„Pieniek otwiera muzeum” jest 32 – stronnicową pozycją z wydawnictwa Dwie Siostry, której autorką i ilustratorką jest Åshild Kanstad Johnsen. Książka wydana została w twardej oprawie i zawiera niewiele tekstu, bo po kilka zdań na stronie, a całości dopełniają niesamowite ilustracje. Zobaczcie sami.
Pieniek to przesympatyczna postać mieszkająca w małym drewnianym domku w lesie. Wśród jego licznych przyjaciół znajduje się Świerk, a ukochaną osobą jest babcia mieszkająca w mieście. We wtorki nasz główny bohater wyrusza na spacery podczas których zbiera wszystko to co znajduje na swej drodze. Zbiera, zbiera i zbiera… A gdy wraca do domu rozkłada znaleziska w salonie i stara się je pogrupować. W ten sposób powstają zbiory takie jak np. liście, patyki i gałęzie, ładne rzeczy które się wyginają, rzeczy które kłują, itd. Oczywiście każda rzecz otrzymuje swoją etykietkę, starannie przyczepioną sznureczkiem. Z czasem miejsca na podłodze zaczyna brakować i Pieniek postanawia umieścić je wszystkie na regałach pełnych pudełek. Nadszedł jednak taki wtorek, w którym miejsca na nowe zdobycze zabrakło. Cóż miał zrobić biedny Pieniek? Postanowił zatelefonować do babci z prośbą o radę. Ukochana babunia szybko podsunęła wnukowi myśl o stworzeniu muzeum, w którym będzie eksponował swoją niesamowitą kolekcję. Ucieszył się nasz bohater na tę myśl i z miejsca zabrał się do jego urządzania. Wypożyczył od sąsiadów stoły, krzesła, dywany i stworzył „Muzeum Pieńka”. Oczywiście takiemu miejscu potrzebna jest także reklama, więc w tym celu stworzył aż 683 obrazki, które rozwiesił dosłownie wszędzie. Nastaje wielki dzień otwarcia i wielka duma napawa kolekcjonera, gdyż kolejka ciągnie się hen, hen przez kawał lasu. Ach, cóż to za przeżycie! Z radością oprowadza Pieniek gości po tym niezwykłym miejscu, opowiadając historię każdego znaleziska. Bardzo podoba się mu się gdy goście chwalą go, klaszczą i są zadowoleni, jednak pewnego czwartku sytuacja zmienia się diametralnie. Drewienku przestaje się podobać spanie między pudełkami i potykanie się o nie, a nawet to, że musi stać w kolejce do własnej toalety! Tęskni za spacerami we wtorki, audycjami w radiu w soboty, bułeczkami, sokami i w końcu postanawia… ZAMKNĄĆ muzeum! Ale to nie koniec opowieści. Najciekawsze dopiero przed Wami – zapraszam do lektury. Będziecie zdziwieni co dalej babcia doradziła Pieńkowi i jak sytuacja została rozwiązana.
Lektura wspaniała, ciepła, mądra i tak pięknie zobrazowana że nie sposób od niej oderwać oczu. Świetnie sprawdzi się dla wszystkich zbieraczy skarbów i do wspólnego rodzinnego czytania. Urzekła nas niezmiernie i cieszę się ogromnie że mieliśmy okazję poznać jej autorkę – Åshild Kanstad Johnsen, która wiele nam o jej powstaniu opowiedziała. Poznawaliśmy także tajniki rysunku i świetnie się bawiliśmy podczas wspólnego spotkania, w którym każde dziecko miało przynieść rzeczy ze swojej domowej kolekcji. To były niesamowite dwie godziny. Dzieci malowały, tworzyły i uczyły się od prawdziwej ilustratorki! Otrzymały także piękną dedykację w książce. Takie przeżycia zostaną w naszej pamięci na zawsze. Åshild Kanstad Johnsen pokazała nam jak bez użycia pędzla można w kilka minut stworzyć niezwykły obrazek. Zobaczcie sami. Oto nasz krótka fotograficzna relacja.
A tu kawałek pięknych Łazienek Królewskich zimową porą:
Pozdrawiam serdecznie miłą Panią z Wydawnictwa Dwie Siostry, którą miałam okazję poznać w czasie naszego rajdu przez Łazienki Królewskie z książką pod pachą 😉 Od razu trafnie rozpoznała dokąd podążamy i sprezentowała nam świetny katalog w postaci plakatu, który zdobi nasz pokój i kusi, aby zajrzeć do innych, zapewne równie ciekawych pozycji z tego wydawnictwa.
Słowa podziękowania kieruję także wspaniałej ekipie z Muzeum Łazienek Królewskich, która dba o to, by miejsce to wypełniały kreatywne spotkania, w dialogu z przeszłością i klasyką, a jednocześnie nowoczesnością. Będziemy do Was zaglądać tak często jak to tylko możliwe.
A tak spotkanie zainspirowało moje pociechy, które odtąd tworzą swoje małe „dzieła” :
Tę i inne wydawnicze perełki znajdziecie na stronie:
O! Coś dla Tośki, która w niedzielę otworzyła muzeum w swoim pokoju i oprowadzała mnie po nim;)
O! To zdecydowanie dla Tosi 😀 Ta lektura to strzał w dziesiątkę.
Intrygująca lektura. Pierwszy raz ją widzę, ale chyba za jakiś czas mogłaby spodobać się mojemu synkowi. 🙂
Spodoba się na pewno, jest cudowna 🙂 I zachęca do kolekcjonowania 😉 Można dzięki niej znaleźć również ciekawe hobby.