Nowy dom misia Ludwiczka – Sylwia Wojciechowska – PATRONAT BLOGA

Zabawki wypełniają każdy dom, w którym są dzieci. Zazwyczaj pokoje malców pełne są klocków, autek, czy pluszowych przyjaciół, z którymi dzieciom trudno się rozstać. Znacie to?  Przesyt zabawek powoduje także ogromny chaos i w efekcie mniejsze zainteresowanie nimi, dlatego warto dawać przedmiotom „drugie życie”, a tym samym uszczęśliwiać innych.

O tym ważnym i potrzebnym temacie opowiada książka „Nowy dom misia Ludwiczka” której z ogromną przyjemnością patronujemy!

 

 

Autorką książki jest Sylwia Wojciechowska, znana Wam z pewnością z doskonałej lektury o Julku i dziurze w budżecie, do której zajrzeć możecie tutaj –> KLIK.

Piękne, barwne i malownicze ilustracje wykonała Ola Komuda, mająca na swym koncie wiele publikacji dla najmłodszych czytelników. Obrazy te idealnie wpisują się w treść książki i doskonale podkreślają jej charakter. Już malutkie dziecko, nie potrafiące jeszcze czytać samodzielnie może poprzez ilustracje poznawać historię chłopca i jego zabawek. To doskonała lekcja wyobraźni i snucia własnych historii.

Gdy zaczęłam czytać z dziećmi przygody Gucia usłyszałam od synka pytanie – „Mamo, czy ta książka jest o nas?” Moja dziatwa bardzo się z tymi postaciami utożsamiła, bo Staś ma podobnie jak główny bohater – pięć lat, bo ma starszą siostrę, bo w domu jest rudy kot o puszystym ogonie, bo pokój wypełnia masa zabawek… Wszystko się zgadza! To przecież o nas można by rzec, a może i o Was?

Gustaw jak każdy przedszkolak ma dużo zabawek. Niedawno obchodził urodziny i dostał od najbliższych nową porcję podarków. Jego pokój zaczął przypominać plac boju, a każdy zakamarek wypełniały mniej lub bardziej potrzebne zabawki. W końcu mama wparowała do pokoju z kartonowym pudłem i zarządziła porządki. Każdemu od czasu do czasu potrzeba takiej „operacji” i czystki, bo wówczas spokój panuje nie tylko w pomieszczeniu, ale i w głowie. Chłopiec sądził że wystarczy jedynie poukładać, powkładać, zebrać z podłogi, ale nie o takie porządki chodziło mamie. Części przedmiotów trzeba się zwyczajnie pozbyć. Samolot z urwanym skrzydłem, myszka z wyrwanym ogonkiem i uciętym uszkiem, popękany blaszany bębenek – z tych rzeczy już nie da się korzystać. Przyszła także „pora” na Ludwiczka, czyli ukochanego pluszaka Gucia z czasów, gdy był jeszcze bobaskiem. Kilka dni temu „przeprowadził” na nim właśnie poważną operację, w której pluszak stracił jedno oko i całe swoje wypełnienie… Jak miałby pozbyć się takiego skarbu? Przecież to jego ukochany przyjaciel.

No właśnie, co robić gdy zabawki są uszkodzone? Czy od razu powinniśmy wyrzucać je na śmietnik i zapełniać wysypiska? Czy jest szansa na to, by taki pluszak mógł jeszcze cieszyć inne dziecko? Oczywiście! Koniecznie sięgnijcie po tę lekturę i przekonajcie się w jaki sposób można dojść do konsensusu.

Książkę polecamy dzieciom w wieku przedszkolnym. Autorka w prosty, przyjazny i ciekawy sposób uświadamia czytelnika że warto dbać o zabawki i podaje wiele sposobów na to co możemy z nimi zrobić, w momencie gdy już się nimi nie bawimy lub gdy dzieci z nich wyrosły. Pod koniec publikacji znajdziemy pięć takich podpowiedzi, w które możemy zaangażować dzieci i wspólnie wybrać złoty środek. Każdy malec ma w swoim pokoju rzeczy zbędne, które można podarować potrzebującym lub odsprzedać odkładając pieniążki na inną, wymarzoną rzecz.

 

 

 

 

 

 

 

 

koszyk

„Nowy dom misia Ludwiczka” to wspaniała lekcja, w której maluchy nauczą się szacunku do przedmiotów i ich wartości. Książka daje także wiele powodów do rozmów z małymi czytelnikami i zastanowienia się nad zakupem kolejnej zabawki. Możemy ją także wykorzystać do wyjaśnienia najmłodszym zasad recyklingu i pokazać co dzieje się ze zniszczonymi, niepotrzebnymi zabawkami. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję i mieć ją w swojej biblioteczce. Jest przepięknie wydana i będzie idealnym pomysłem na prezent.

 

 

Mali Moi