„Alicja w Krainie Czarów” – Wilga

Dziś książka, którą zapewne wielu z Was dobrze zna, lub choćby słyszało o niej. „Alicja w Krainie Czarów” autorstwa Lewisa Carrolla to przecież klasyka gatunku, ale… ale to wydanie, które dziś przedstawiam jest niezwykłe. Wydawnictwo Wilga stworzyło prawdziwą bajkę, dzieło sztuki, od którego trudno oderwać wzrok. Posiadamy w domu już od dawna jedno wydanie Alicji, ale jak zobaczyłam właśnie to, wiedziałam że nie damy rady się jemu oprzeć i musimy zakupić ten niezwykły, piękny egzemplarz. Dlaczego? Bo czytając tę książkę czujemy się jakbyśmy w niej byli, a to za sprawą cudownych niespodzianek ukrytych na kartach.

Zacznijmy od tego że książka jest w twardej, wypełnionej gąbką oprawie, oraz posiada dość grube, sztywne strony, w których czai się cała masa ciekawostek. Rozpoczyna się ona od wyjaśnienia kto jest kim w Krainie Czarów. Jest zawarta w niej mini książeczka – przewodnik Białego Królika, z której dowiecie się wszystkich istotnych wiadomości o Krainie, oraz tego jak możecie tu trafić, jaki panuje tu ustrój, czy jest tu bezpiecznie, co się tu zjada, jak chronić zdrowie, jakie są tu szkoły. Następnie rozpoczyna się opowieść, w której otwieracie okienka i zaglądacie do środka. Okienka są w postaci drzwiczek zaczarowanych kredensów, pełnych tajemniczych rzeczy. Jest piękna Alicja, która pociągnięta rośnie lub maleje (naprawdę Jest magiczne okienko, które mówi jak odzyskać swój normalny rozmiar. Jest kot, który potrafi znikać, a pozostaje jedynie jego uśmiech, jest filiżanka którą trzeba podnieść, aby dowiedzieć się jak przetrwać szalony podwieczorek, są ukryte klucze, które trzeba odnaleźć i poznać drogę do Krainy Czarów i jest coś co najbardziej nas urzekło…karty do gry skaczące po sali sądowej. Obłęd. Cudo.