„Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe” Wydawnictwo ART EGMONT
Tej książki nie mogło zabraknąć w naszej biblioteczce. Trójka mężczyzn w domu, w tym dwoje młodocianych którzy uczą swą mamę rozpoznawania marek samochodów to ważny powód by zaopatrzyć się w publikację „Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe” z Wydawnictwa Art Egmont
Duet Michał Leśniewski i Maciej Szymanowicz skomponowali obszerne kompendium odnośnie motoryzacji. Istotne fakty zostały przedstawione językiem zrozumiałym już dla 6 – letniego dziecka i na tyle ciekawym by zafascynować 13 – letniego, a nawet dorosłego czytelnika. Sama jestem dowodem na to że dotąd nie wiedziałam wiele o historii czterech kółek i lektura książki wspólnie z dziećmi sprawiła mi wiele satysfakcji.
Dawno, dawno temu samochody wyglądały znacznie inaczej niż obecnie, w zasadzie pierwsze okazy nie przypominały w niczym spotykanych obecnie na drogach maszyn. To jak wyglądała droga do obecnego wyglądu auta poznamy poprzez niezwykle ciekawe, często groźne lub zabawne przygody jakie spotkały ich konstruktorów. Począwszy od welocypedu, przez automobil i pewien mały wypadek który był początkiem wielkiej historii poznamy Karla Benza, czy Dunlopa. Mali czytelnicy mają okazję ujrzeć jak dawniej wyglądały składane wiaderka na wodę, olejarki, czy podnośniki i dowiedzą się dlaczego w 1894 roku kierowca musiał wozić ze sobą taki zestaw narzędzi składający się z aż 40 części! Bardzo zafascynował nas rozdział o początkach samochodowych zawodów, oraz ten w którym mowa o pierwszych lampach montowanych w automobilach. O dziwo, dopiero około roku 1920 większość pojazdów posiadała światła elektryczne, wcześniej dominowały lampy karbidowe. Dzieci bardzo fascynowało uruchamianie aut poprzez tę charakterystyczną korbkę zamontowaną z przodu. Żeby uruchomić silnik trzeba było dawniej wykonać sporo czynności, teraz wystarczy tylko jeden przycisk. Niewyobrażalne dla kilkulatków jest to że jeszcze w roku 1907 żaden pojazd nie miał kierunkowskazów i chęć skręcenia w daną stronę trzeba było wyrażać… wyciągnięciem ręki. Pierwsze linie produkcyjne, pierwsze znaki drogowe i coś o czym dziś niewielu by przyszło do głowy – moda automobilowa! Gogle, pilotki, kaski, maski, czapki pokrowcowe, czy rękawiczki i szuby to obowiązkowe wówczas elementy odzieży bez której nikt nie mógł się obejść. Często deszcz czy błoto dostawało się przecież do wnętrza pojazdów. Twórcy płynnie przechodzą przez poszczególne epoki po to by ukazać charakterystyczny model dużego fiata, warszawy, cadillaca, garbusa, malucha, a wreszcie najszybszych, współczesnych bolidów świata.
Polecamy! To obowiązkowa lektura dla każdego małego miłośnika czterech kółek. Z powodzeniem sprawdzi się jako pierwsza książka o motoryzacji. Kolorowa, zilustrowana z humorem trafi w gusta chłopców i ciekawskich dziewczynek. Dopracowana w każdym szczególe jest gwarancją na udany prezent, do którego mały czytelnik będzie powracał wielokrotnie. Mój synek ofiarował ją już nie raz w prezencie urodzinowym dla kolegów z klasy i za każdym razem wywołała euforię u obdarowanego.