Sowa, co bałagan ma w porządku – Pan Poeta
Już po raz szósty z wielką przyjemnością i ciekawością sięgnęłam po książkę Pana Poety. Po kurze, wróblu, kruku, kaczce i pawiu przyszła pora na opowieść o sowie. Tym razem autor porusza bardzo istotny i dotykający wielu osób temat nadmiernej ilości rzeczy, którymi się otaczamy. Rzeczy, które pozornie potrzebne i które tak chętnie gromadzimy, a w rzeczywistości często zbędne i problematyczne.
„Sowa, co bałagan ma w porządku” to opowieść skierowana według mnie nie tylko do dzieci. Historia tytułowej bohaterki zainteresuje najmłodszych i da do myślenia rodzicom, bowiem temat jest niezwykle uniwersalny i dotyczy niemalże każdego.
Sowa ma bałagan, a wręcz straszny bajzel, bo z każdej szafki, półki, a nawet zza zasłonki zerkają na nią „przydasie”. Zgromadziła w swoim domu całą armię różnorodnych ubrań, zegarków oraz rzeczy których nie używa, ale które – jak sądzi – może kiedyś się jej przydadzą. Żeby odnaleźć potrzebną w torebce rzecz musi użyć latarki, bowiem i tam panuje istny chaos. W pewnym momencie dochodzi do tego, że w domu zabrakło miejsca dla… niej samej! Wtedy dopiero sowa zaczyna zastanawiać się czy nienoszone od lat ubrania, szpargały, nieruszane gry i nieczytane dotąd książki naprawdę są jej potrzebne… Sowie przecenki zdziałały cuda, a wolne miejsce w domu wypełnili przyjaciele, z którymi w końcu miała gdzie się spotykać.
Bardzo wartościowa lektura, która dotyka jakże popularnego we współczesnym świecie problemu. Gromadzimy ogromne ilości rzeczy, często niemal w nich toniemy, co daje zgubne szczęście, potem frustrację i złość. Mając mniej doceniamy to co mamy, bardziej szanujemy daną rzecz i dbamy o planetę, generując mniej śmieci. Warto z tym problemem oswajać także dzieci. Im szczególnie trudno jest zrozumieć że do pełni szczęścia nie potrzebują kolejnej zabawki. Zewsząd bombardują nas reklamy, super oferty, przeceny, promocje i niestety często im ulegamy. Potem szafy zaczynają pękać w szwach, brakuje miejsca, a w końcu także i sił na porządki.
Autor nie nakazuje, nie narzuca, ale pokazuje jak można zmienić życie na lepsze. Ani razu w tej wierszowanej historii nie padło słowo MINIMALIZM, bo cóż z niego zrozumie trzyletnie dziecko? Treść jest dostosowana do przedszkolaków, a przekaz płynący z opowieści zrozumieją już najmłodsi czytelnicy.
Ogromnym walorem całej serii jest humor! Każda książka, także ta o sowie aż kipi od zabawnych scen i uroczych ilustracji. Za szatę graficzną odpowiada Joanna Młynarczyk. Jestem ogromną miłośniczką tych obrazów. Tworzone są ręcznie akwarelami i kredkami z pasją i wielkim sercem. Nie sposób się do nich nie uśmiechnąć!
Bardzo polecam Wam opowieść o sowie, jak i wszystkie pozostały tytuły, które poruszają aktualne i ważne tematy. Do każdej z książek zajrzeć możecie tutaj –> KLIK.