DINOFARMA – kolorowa gra imprezowa, w której liczą się refleks i spostrzegawczość! Wydawnictwo EGMONT
Wydawnictwo Egmont po raz kolejny udowadnia, że rodzinne planszówki wcale nie muszą mieć skomplikowanych zasad, by dostarczać ogromu emocji. Tym razem serwuje nam prawdziwą perełkę dla młodych miłośników paleontologii!
„Dinofarma” autorstwa Reinera Knizii, z pełnymi uroku ilustracjami Ewy Kaplarczyk, przenosi nas w prehistoryczny świat pełen sympatycznych, bajecznie kolorowych dinozaurów… i zaciętej rywalizacji.

Zasady gry są niezwykle proste – i to właśnie jest jedna z tych cech, które w planszówkach cenimy najbardziej. Nie ma tu skomplikowanych, wielostronicowych instrukcji ani dziesiątek zawiłych reguł, które po kilku minutach i tak wymykają się z pamięci. Zamiast tego dostajemy klarowny zestaw zasad, które można wytłumaczyć w mniej niż minutę i które – mimo swej prostoty potrafią zapewnić ogrom radości z rozgrywki.
Na początku losowo rozkładamy na stole 21 solidnych, kartonowych kafelków z dinozaurami w różnych kolorach oraz 5 kafelków z odciskami dinozaurzych łap. Następnie, zgodnie z tradycją, grę rozpoczyna najmłodszy gracz, rzucając dwiema specjalnymi kostkami, na których zamiast oczek widnieją kolorowe pola. Zadaniem wszystkich graczy jest jak najszybsze odnalezienie na stole (lub innej powierzchni, na której gra jest rozłożona) dinozaura w kolorach wskazanych przez kostki i położenie na nim dłoni, aby zdobyć go do swojej kolekcji. Kto pierwszy, ten lepszy.
Ważna uwaga! Jeśli na obu kostkach wypadnie ten sam kolor, należy znaleźć dinozaura, który ma tylko ten jeden kolor. A jeśli wskazany dinozaur został już wcześniej zabrany, wówczas gracze muszą jak najszybciej sięgnąć po kafelek z łapą dinozaura o najmniejszej dostępnej wartości. Po zdobyciu kafelka zwycięzca rundy rzuca kostkami i rozpoczyna kolejną turę. Gra kończy się w momencie, gdy zabrana zostanie ostatnia łapa, a zwycięzcą – jak łatwo się domyślić, zostaje osoba z największą liczbą dinozaurów i łap.
Gdybym miała opisać „Dinofarmę” w trzech przymiotach, wybrałabym określenia: szybka, wesoła i pełna pozytywnej energii. Rozgrywki kipią dynamizmem, a dzięki temu, że za każdym razem możemy rozłożyć kafelki inaczej, nie sposób mówić o szybkim znudzeniu. Z doświadczenia wiem, że wrażeń przy każdej kolejnej rundzie jest tyle samo, szczególnie wtedy, gdy aż cztery dłonie jednocześnie lecą w kierunku tego samego kafelka. W grze bowiem, według zasad, może rywalizować od dwóch do czterech osób!
Dużym plusem gry jest także jej mobilność – wystarczy kawałek płaskiej powierzchni, by ją rozłożyć. Nie musi to być koniecznie stół – podłoga, koc, a nawet plaża sprawdzą się równie dobrze. Ponieważ jest lekka i kompaktowa, bez problemu zmieści się w plecaku lub nawet pod pachą.
A za sprawą urzekających, barwnych ilustracji Ewy Kaplarczyk naprawdę trudno oderwać wzrok od zdobytych dinusiów 😉







Gorąco polecamy! „Dinofarma” ma w sobie coś, co potrafi rozruszać każde towarzystwo, poprawić humor i wciągnąć w wir zabawy wszystkie pokolenia. Świetnie sprawdzi się zwłaszcza dla rodzin z dziećmi już od 5–6 roku życia, proste zasady bowiem czynią z niej idealny wybór dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z planszówkami. Ale, jak podkreślają autorzy, górna granica wieku to 105 lat, więc każdy, niezależnie od metryki, może zostać dino-farmerem.
Gotowi założyć własną Dinofarmę?



