To wszystko rodzina – Wydawnictwo SAM
Długo brakowało na polskim rynku książki dziecięcej lektury pokazującej młodym czytelnikom jak wiele modeli rodzin funkcjonuje wokół nas. Wydawnictwo SAM pokusiło się o wydanie takiej pozycji. Autorka Alexandra Maxeiner i ilustratorka Anke Kuhl przygotowały bardzo ciekawie zapowiadającą się książkę, w której mnie najbardziej do gustu przypadły… ilustracje. Tę kreskę doskonale znamy z naszej ulubionej serii książek o Hedwidze, dlatego tak bardzo ucieszyliśmy się na widok ich w kolejnej lekturze. Treść nieco mnie rozczarowała, choć dzieci wsłuchiwały się w nią z zapałem. Dla mnie były jednak momenty które pomięłam, bo nie uważam że jest to książka dla dzieci od lat 5, tak jak zaznacza na okładce wydawnictwo. To jest jednak tylko moje zdanie, ciekawa jestem Waszej opinii po tej lekturze.
Na pierwszych stronach autorka porusza temat ludzi jaskiniowych, którzy żyli w grupach, później domów wielopokoleniowych, w których przeważały rodziny wielodzietne, by w końcu pokazać jak przedstawia się to obecnie. Dziś w rodzinie jest zazwyczaj jedno dziecko, czasami dwójka, czy trójka. A rodziny te są bardzo różne. Mowa jest o rodzicach samotnie wychowujących swoje pociechy, zarówno tych skłóconych po rozstaniu, jak i tych pozostających w przyjaznych stosunkach. Jest kwestia rodzeństwa przyrodniczego, biologicznego i przybranego, są rodziny „patchworkowe” jak i „tęczowe” w których dwie lesbijki albo dwóch gejów wychowują dzieci. Najmłodsi mają nawet okazję dowiedzieć się że między lesbijskimi mamusiami i gejowskimi tatusiami powstają umowy na to by mieć wspólne dzieci.
Dla Michaśki i Januszka największym zdziwieniem był fakt, że kiedyś najmłodsi musieli zwracać się do swoich rodziców jak do obcych, a największą radością była informacja że w każdej rodzinie jest inny zapach, bo i moje starszaki to zauważyły. Poza tym autorka nie zapomina o dzieciach adoptowanych, rodzinach zastępczych, sierotach, czy dzieciach wychowanych przez macochy i ojczymów. Świetnie że znalazła się tu informacja iż niektórzy nie mając dzieci, tworzą jednak rodzinę z bliskimi, przyjaciółmi, czy zwierzętami. Jest linia przodków, wspomnienia o dawnych obrzędach, czy cechy jakie dziedziczymy po dziadkach lub rodzicach. Znajdziecie tu informację o bliźniakach jednojajowych i dwujajowych oraz uroczą gromadkę pięcioraczków.
Jest także wzmianka o wychowaniu, o tym że w rodzinie nie zawsze jest dobrze, że zdarzają się waśnie i kłótnie nawet na całe życie. Bardzo spodobał się nam przegląd rodzin pod względem ich upodobań (aktywni, kanapowce, ci w ciągłym biegu, domatorzy). Dodatkową atrakcją jest znajdująca się pod koniec publikacji rubryka, w której dzieci mogą wspólnie, rodzinnie wypełniać informacje o własnej rodzinie. Mogą spisać tu dla potomnych wszystkie ważne kwestie, jakie dotyczą ich familii i przekazać książkę kolejnym pokoleniom.
Myślę że warto sięgnąć po tę książkę. Z pewnością uświadomi dzieci jak ważna jest tolerancja i akceptacja, inność i odmienność. Żyjmy tak by być szczęśliwym i dawać szczęście innym. Ta lektura niesie w sobie naprawdę wiele informacji, nie wiem jednak czy aż nie za wiele… Pozostawiam to Waszej ocenie. Zdecydowanie skierowana jest do starszych pociech i z całą pewnością nie można zostawić z nią dzieci samych. Jest pretekstem do wielu rozmów, które trzeba z dziećmi przeprowadzać.
Zastanawiałam się nad zakupem tej książki…
Podobają mi się ilustracje, tematyka…
ale z tego co widzę to masz rację, nie jest to pozycja dla 5 latków ale starszych dzieci.
Wpis o rodzinach tęczowych mnie zniesmaczył. Brakuje tam dopisku że to dewiacja. To nie jest normalne, to zboczenie. Wogóle pokazywanie to w książkach dla 5 latków? :/ Słabe :/
Jednak nie kupię tej książki.
Ja właśnie te dwie strony pominęłam czytając ją z dziećmi. Nie uważam że jest to stosowane w książkach dla najmłodszych.